środa, 24 października 2012

Modern Family: Familia Postmodern

Norman Rockwell to taki amerykański Jan Matejko XX wieku. Był nie tylko najpopularniejszym amerykańskim ilustratorem ubiegłego stulecia, ale także ulubionym malarzem wszystkich prezydentów USA po kolei, pewnie głównie dlatego, że jest autorem poliptyku pt. Cztery Wolności zainspirowanego słynnym noworocznym przemówieniem Roosevelta (pod tym samym tytułem) z 1941 roku. Jednym z czterech obrazów należących do tego cyklu jest Wolność od niedostatku przedstawiający rodzinę przy świątecznym stole: symbolizuje on idyllę familijnych świąt, przywołuje nostalgiczne wspomnienia, wychwala wartości rodzinne. W trzecim sezonie sitcomu Modern Family jedno z dzieci ma za zadanie domowe przedstawić "Żywy Obraz". Dziewczynka wybiera właśnie to płótno autorstwa Rockwella i zaprasza swoją rodzinę do uczestnictwa w tym szkolnym wydarzeniu – skoro mamy do czynienia z komedią możemy się domyślić, że dojdzie do małej katastrofy.


Norman Rockwell, Freedom from Want (1943)


Twórcami tego serialu są Christopher Lloyd i Steven Leviatan, którzy wcześniej wyprodukowali między innymi Frasiera , więc można się spodziewać świetnych dialogów i zabawnych sytuacji - i nie zawiedziemy się: na Nowoczesną rodzinę składają się Jay Prichett, patriarcha, jego młoda kolumbijska żona Gloria, jej syn Manny oraz dzieci Jaya z pierwszego małżeństwa, córka Claire z rodziną (mąż Phil i troje dzieci: Haley, Alex i Luke), i syn Mitchell, który wspólnie z partnerem życiowym, Cameronem, wychowuje zaadoptowaną córkę Lily. Już od pierwszych minut pilotowego odcinka dochodzi między bohaterami do komicznych spięć: Gloria mimochodem wspomina o byłym, przystojnym i seksownym mężu, podczas gdy jej obecny małżonek notorycznie brany jest za jej ojca! Cameron natomiast przyznaje, że w oczekiwaniu na adoptowane dziecko przytył kilka kilogramów, ale stwierdza jednocześnie, że takie są prawa fizyki i nic na to nie poradzi! A za strzelanie z plastikowego pistoletu w siostrę, Phil i Claire postanawiają wymierzyć karę synowi, która polegać będzie na... strzelaniu w biednego dzieciaka tym samym plastikowym pistoletem!


Oscar sharade no. 1


Nie jestem w stanie powiedzieć, którą z postaci lubię najbardziej: raz jest nim pantoflarz Phil, który usiłuje być bombowym tatusiem i oczywiście mu to nie wychodzi, raz seksowna Gloria ze swoim śmiesznym kolumbijskim akcentem, a raz Cameron, najbardziej gejowska gwiazda futbolu, jaką można sobie wyobrazić. Przede wszystkim fajnie zobaczyć znów Julie Bowen (jako Claire), której nie było dane w (świetnym skądinąd) Boston Legal rozwinąć skrzydła, no i Ed O'Neil (znany głównie jako Ted Bundy) w roli dziadziusia – bezcenne!


Oscar sharade no. 2


W Modern Family każdy znajdzie coś dla siebie: Nawet jeśli przeciętna polska rodzina nie składa się z pary homoseksualistów z adoptowanym dzieckiem, to i tak rozpoznamy w postaciach brata, kuzyna, ciocię czy wujka. Kto z nas nie potwierdzi, że wszelkie wesela, chrzciny czy inne celebracje rodzinne nie wyglądają właśnie tak, jak w rodzinie Pritchettów? Kto z nas nie zasiadał do świątecznego stołu z przyklejonym uśmiechem do twarzy, podczas gdy mamy tak naprawdę ochotę zamordować teściową, która po raz kolejny wtrąciła się w wychowywanie naszego dziecka?

P.s. W jednym z odcinków wystąpił gościnne Edward Norton - nie będę zdradzać szczegółów, po prostu obejrzyjcie – powyżej mała podpowiedź...

wtorek, 23 października 2012

Justified: Rapujący Elvis

Western to integralna część amerykańskiej tradycji, western to mit opowiadający o nieustraszonych pionierach i zdobywcach dzikiego zachodu, western to z jednej strony symbol niesamowitej odwagi a z drugiej symbol brutalnej przemocy. Gdy Andy Warhol w 1963 roku ukazał Presleya pozującego w stroju kowbojskim z bronią wycelowaną prosto w odbiorcę, odwoływał się właśnie do tej części amerykańskiej legendy, za którą kryją się moralność i amoralność zarazem. Jednocześnie potrójny wizerunek "Króla" (utrzymany w kolorystyce przypominającą taśmę celuloidową) wskazywał na fasadowość jego wizerunku, uwypuklając, że jest tylko produktem z fabryki snów stworzonym w celu uwodzenia mas. Produktu, który kryje w sobie zarówno elementy patriotyczne (Elvis jako żołnierz, obrońca kraju), elementy familijne (Elvis jako śpiewający cowboy) oraz elementy kultowego buntu (Elvis jako seksowny, zadziorny cowboy). Do tego samego image'u westernowego bohatera odwołują się twórcy serialu Justified.


Andy Warhol, Triple Elvis (1963)


Producentem Justified jest Graham Yost, znany głównie jako scenarzysta (Uwaga: napisał scenariusz do filmu Speed!) i jako producent telewizyjny (The Pacific – we współpracy ze Spielbergiem). Jego najświeższe dzieło opowiada o Szeryfie Federalnym Raylanie Givensie (w tej roli Timothy Olyphant) pracującym w Miami, który po nieuzasadnionym użyciu broni palnej zostaje dyscyplinarnie usunięty ze stanowiska i przeniesiony do rodzinnego miasta w stanie Kentucky. Tu spotyka dawnych kumpli z dziecięcego podwórka, z których większość została przestępcami. Taka zapowiedź brzmi rzeczywiście ciekawie i to wcale nie dziwi, gdyż scenariusz serialu został oparty o bestsellerową opowieść Elmore'a Leonarda pt. Fire in the Hole. Leonard jest mało znany polskim czytelnikom (raptem 5 przekładów, wydanych na początku lat 90tych), ale w Stanach należy do czołówki najpopularniejszych pisarzy, a scenarzyści z Hollywood nierzadko sięgają po jego powieści, jak chociażby Steven Soderbergh (Co z oczu, to z serca, 1998) albo Quentin Tarantino (Jackie Brown, 1997) - pewnie głównie z powodu genialnych dialogów, z których pisarz jest znany. I rzeczywiście: soczystych, błyskotliwych dialogów jest niemało w serialu Justified.


Timothy Olyphant jako Seth Bullock w Deadwood


Obok dialogów mamy oczywiście ciekawe postaci i intrygujące zwroty akcji. Timothy Olyphant jako Raylan Givens niejako po raz kolejny wciela się w tą samą postać, dzięki której zdobył kilka lat wcześniej rozgłos: czyli jako Seth Bullock w genialnym westernie Deadwood. Podobnie jak w Deadwood także i tu jego bohater rzadko traci panowanie nad sobą ratując się z niejednej opresji nie tylko dzięki umiejętnościom strzeleckim, ale także dzięki umiejętnościom komunikatywnym. Lakoniczny, z ledwo widocznym, ironicznym uśmiechem i kowbojskim kapeluszem na głowie – to jego znaki rozpoznawcze. Jego alter ego to miejscowy gangster i były kolega ze szkolnej ławki, Boyd Crowder (Walton Goggins, znany głównie ze Świata Glin) i choć uwielbiam szeryfa, muszę przyznać, że co najmniej od połowy drugiego sezonu oglądam serial głównie dla tego pierwszego. Scenarzyści rzeczywiście się popisali i stworzyli człowieka z krwi i kości, postać która za każdym odcinkiem zaskakuje i zachwyca.


Walton Goggins jako Boyd Crowder w Justified


Obok pary głównych bohaterów pojawia się oczywiście cały szereg innych, równie intrygujących postaci i wątków (konflikty na tle rasowym, konflikty pokoleniowe, konflikty na osi miejscowi-miastowi, itd.). Klimat serialu najlepiej oddaje piosenka tytułowa, w której rap został wymieszany z muzyką country: jest on jednocześnie cool i oldschool, i przede wszystkim: jest arcy-amerykański jak Elvis Presley właśnie.


Gangstagrass feat. TONEZ: Long Hard Times To Come

środa, 17 października 2012

Sto filmów na stulecie kina

Sto na sto, czyli sto filmów na stulecie kina

Czy ktoś pamięta emitowany przez TVP w 1995 roku cykl pt. Sto na sto, czyli sto filmów na stulecie kina? Telewizja Polska pokazała wówczas prawie całą klasykę światowej literatury kinowej z Kurosawą, Fellinim i Antonionim na czele. (Tak na marginesie: to były czasy, gdy telewizja publiczna nie miała jeszcze obiekcji, co do zbyt dobrej jakości programów i nie wstydziła się pokazywać filmów z tzw. wyższej półki w normalnym paśmie oglądalności,czyli między 20.00 a 23.00) . Ja pamiętam Sto na sto bardzo dobrze – można powiedzieć, że dzięki TVP ukształtowała się moja świadomość filmowa, to wtedy zaczęłam na poważnie interesować się kinem. Choć do tej pory zajmowałam się na blogu tylko serialami, wspominam ten cykl, ponieważ z okazji dziesiątego "jubileuszowego" wpisu chciałabym (nawiązując poniekąd do cyklu Sto na sto) od czasu do czasu polecić film emitowany w telewizji, który warto, a nawet trzeba, obejrzeć (zresztą niektóre dzieła znalazły się w 1995 roku w setce filmów pokazywanych w TVP).

Alain Resnais o swoim filmie Zeszłego roku w Marienbadzie (pokazywany w cyklu Sto na sto)


Pierwszym będzie Czterysta batów Francois Truffauta z 1959 roku (wspominałam o tym filmie przy okazji serialu Shameless), który będzie można obejrzeć na antenie Cinemax (27. i 28.10.2012). Film ten, obok Hiroshima, moja miłość Alaina Resnaisa i Piękny Sergiusz Claude'a Chabrola, dał początek tzw. francuskiej Nowej Fali, którego twórcy wywodzili się głównie ze środowiska skupionego wokół nowatorskiego miesięcznika filmowego Les Cahiers du cinéma. Sprzeciwiając się powszechnemu stylowi komercyjnemu bazującemu na literaturze, reżyserzy z ruchu Nowej Fali postulowali na rzecz kina bardziej osobistego, kina autorskiego. Według nich reżyser powinien brać udział w całościowej produkcji filmu w celu rozwinięcia własnego stylu. W ten sposób przestałby być realizatorem scenariusza stając się autorem dzieła opartego o własną wizję rzeczywistości. Zarazem stwarzałoby to możliwość oceny całości twórczości reżysera, a nie tylko pojedynczego dzieła. Nurt ten poniekąd zapoczątkował postmodernistyczny przewrót w kinie.

Czterysta batów


Truffauta należy zaliczyć do głównych teoretyków Nowej Fali, zatem warto się zapoznać z jego twórczością. Ale nie jest to oczywiście jedyny powód, dla którego należałoby zobaczyć Czterysta batów. Przede wszystkim jest to pierwsza część wieloletniej filmowej opowieści o Antoinie Doinele'u (po części autobiograficznej), do której należą także nowela filmowa Antoine i Colette (1962, jako francuska część międzynarodowego filmu Miłość dwudziestolatków), Skradzione pocałunki (1968), Małżeństwo (1970) i Uciekająca miłość (1979). Poznajemy młodego Doinela w wieku kilkunastu lat. Nierozumiany i nieakceptowany przez rodziców i nauczycieli po kilku szczeniackich wybrykach ląduje w końcu w poprawczaku, gdzie zostaje zwerbowany do wojska. Po odbyciu służby, jako zrehabilitowany pełnoprawny obywatel, wraca do Paryża i zaczyna nowe życie. Kolejno zakochuje się, żeni, rozwodzi. Wydawać by się mogło, że opowieść filmowa o zaniedbywanym dziecku będzie co w najlepszym przypadku przygnębiająca, ale tak nie jest: Truffaut stworzył dzieło lekkie w odbiorze, zawadiackie i dowcipne, a zarazem intelektualnie absorbujące. We wszystkich częściach występuje ten sam aktor, Jean-Pierre Leaud, prawdziwe odkrycie Francois Truffauta (wystąpił także w wielu innych jego filmach). Obserwowanie Doinela/Leauda w jego zwyczajnych zmaganiach z prozą życia (gdy na przykład wziąwszy posadę prywatnego detektywa śledzi niewiernych mężów i niewierne żony po całym Paryżu) sprawia po prostu ogromną przyjemność – naprawdę polecam!

A dla zainteresowanych na koniec lista filmów zaprezentowanych w cyklu Sto na sto (mniej więcej w tej kolejności, w jakiej były pokazywane):

1. Łowca androidów
2. Błękitny anioł
3. Śmierć w Wenecji
4. Absolwent
5. Deszczowa piosenka
6. Dzikość serca
7. Dwunastu gniewnych ludzi
8. Buntownik bez powodu
9. Zeszłego roku w Marienbadzie
10. Manhattan
11. Panowie w cylindrach
12. Uczta Babette
13. Kabaret
14. Pół żartem, pół serio
15. Strach na wróble
16. Pociągi pod specjalnym nadzorem
17. Złodzieje rowerów
18. Gospodarz stadniny
19. Dyskretny urok burżuazji
20. Viridiana
21. Andriej Rublow (2 części)
22. Tron we krwi
23. Trzeci człowiek
24. Blaszany bębenek
25. Annie Hall
26. Siedmiu samurajów (2 części)
27. Siódma pieczęć
28. Piękność dnia
29. Złodziej dzieci
30. Kacza zupa
31. Odyseja kosmiczna 2001
32. Asfaltowa dżungla
33. Komedianci: Ulica Złoczyńców
34. Nocny kowboj
35. Rozmowa
36. Droga węża na skale
37. Mroczny przedmiot pożądania
38. Nakarmić kruki
39. Amarcord
40. Piwo
41. Ojciec chrzestny (2 części)
42. Tam gdzie rosną poziomki
43. Rashomon
44. Przygoda
45. Konformista
46. Towarzysze broni
47. Bulwar Zachodzącego Słońca
48. M.A.S.H.
49. Światła wielkiego miasta
50. Grona gniewu
51. Grek Zorba
52. Okno na podwórze
53. Osiem i pół
54. Był sobie drozd
55. Powiększenie
56. La strada
57. Rydwany ognia
58. Ofiarowanie
59. Reguła gry
60. Barton Fink
61. Uśmiech nocy
62. Wściekły Byk
63. Szczęśliwy człowiek
64. Wniebowstąpienie
65. Kalina czerwona
66. Francuski łącznik
67. Królewska faworyta
68. Wieczór kuglarzy
69. Obywatel Kane
70. Portret rodzinny we wnętrzu
71. Spotkałem nawet szczęśliwych Cyganów
72. Ucieczka skazańca
73. Milczenie
74. Zakazane zabawy
75. Lampart
76. Chinatown
77. Trzy kobiety
78. Dziecko Rosemary
79. Tom Jones
80. Szepty i krzyki
81. Ludzie za mgłą
82. Czas Apokalipsy
83. Nietykalni
84. Samotność długodystansowca
85. Mefisto
86. Łowca jeleni
87. Fanny i Aleksander
88. Misja
89. Ran
90. Piknik pod wiszącą skałą
91. Bonnie i Clyde
92. Cena strachu
93. Paisa
94. Iwan Groźny
95. Przeminęło z wiatrem
96. Posłaniec
97. Imię Róży

czwartek, 11 października 2012

Sons of Anarchy: To be or not to be

Odczarowywanie stereotypów dotyczących pewnych grup społecznych zdaje się być specjalizacją producenta telewizyjnego Kurta Suttera. Sutter zdobył uznanie dzięki serialowi The Shield (2002-2008; tytuł polski: Świat glin) opowiadającym o skorumpowanych policjantach łamiących prawo w celu chronienia własnych przestępczych interesów. Serial Sons of Anarchy (na antenie od 2008 roku) z kolei przedstawia groźny gang motocyklowy przejmującym nierzadko obowiązki stróżów prawa (dla przykładu: wytropienie i zabicie pedofila) w pewnym kalifornijskim mieście o znaczącej nazwie Charming. Według jego własnych słów najnowsze dzieło zostało zainspirowane historią Hamleta – Hamlet jako syn przywódcy gangu, tego jeszcze nie było.

Sons of Anarchy


Sons of Anarchy to historia Jaxa, przybranego syna szefa gangu i zarazem jego zastępcy. Poznajemy go w momencie, gdy ma zostać ojcem, wobec czego po raz pierwszy w życiu zaczyna mieć wątpliwości, co do sensu istnienia gangu, a ściślej rzecz biorąc, co do metod, za pomocą których klub zdobywa pieniądze (a trzeba zaznaczyć, że na porządku dziennym są nielegalny handel bronią, strzelaniny i zabójstwa). Narodziny syna zbiegają się w czasie z odnalezieniem przez Jaxa pamiętnika ojca, twórcy "Sons of Anarchy". Jax dowiaduje się, że ojciec założył anarchistyczny klub motocyklistów zainspirowany słowami socjalistki Emmy Goldman: "Anarchism stands for the liberation of the human mind from the dominion of religion and liberation of the human body from the coercion of property; liberation from the shackles and restraint of government. It stands for a social order based on the free grouping of individuals." W tym sensie twórcy serialu nawiązują do idei znanych z legendarnego Swobodnego Jeźdźca (Easy Rider), filmu opisującego pokolenie hipisów będącego w poszukiwaniu całkowitej swobody i wolności. Sens anarchistycznych haseł z pierwszych lat istnienia klubu został przez jego członków całkowicie zatracony, głównie za namową szefa, Claya. Czytając "The Life and Death of Sam Crow: How the Sons of Anarchy Lost Their Way" (taki tytuł noszą zapiski ojca), Jax zaczyna kwestionować przywództwo Claya: "Each savage event was a catalyst for the next and by the time the violence reached epic proportion, I couldn't see it. (…) Blood was every color. I realized that in my downward spiral of hopelessness, I was actually falling into the huge hole created by my absence of basic human graces. The most obvious was forgiveness. If I was wronged, by anyone, in or out of the club, I had to be compensated -- money or blood. There was no turning the other cheek. When relationships become a ledger of profit and loss, you have no friends, no loved ones -- just pluses and minuses. You are absolutely alone." (cytat z pamiętnika)

Easy Rider


W tym serialu istotnie można odnaleźć elementy szekspirowskie. Mamy oczywiście klasyczny konflikt syna z ojczymem (po śmierci Johna, ojca Jaxa, Clay został przywódcą gangu i ożenił się z jego matką). I podobnie jak w Hamlecie tu także pojawia się duch zmarłego ojca: jako głos z zaświatów wzywającego syna do przedsięwzięcia zmian i do odkrycia prawdy. Na tym podobieństwa jednak się kończą. Można zarzucić Sutterowi, że Synowie Anarchii mocno przypominają Rodzinę Soprano (pojawiają się nawet ci sami aktorzy, jak choćby Drea de Matteo) – i tu i tu mamy do czynienia z liderem grupy przestępczej, który targany wątpliwościami natury moralnej zaczyna kwestionować wybór drogi życiowej. Niemniej serial warto obejrzeć, chociażby z czystej ciekawości – Kurt Sutter swego czasu był związany z nielegalnym gangiem motocyklowym, dzięki czemu przedstawiona przez niego historia osadzona została w realiach "aniołów z piekieł". Poza tym można w nim zobaczyć kompletnie odmienioną Peggy Bundy (to znaczy bez charakterystycznej fryzury i głosu...): Katey Sagal (prywatnie żona Suttera) wcieliła się w rolę mściwej i władczej Gemmy, matki Jaxa – i jest przerażająco dobra! Ja zaczęłam oglądać serial, gdy dowiedziałam się o tragicznej śmierci jednego z aktorów, Johnny'ego Lewisa. Według najświeższych informacji 28-latek popełnił samobójstwo zabiwszy wpierw osiemdziesięcioletnią właścicielkę swego domu – historia rodem z innego klasyka literatury, Fjodora Dostojewskiego...

E. Delacroix: Hamlet i Horacjusz na cmentarzu (1839)

wtorek, 9 października 2012

Wallander: pospolity bohater

I jako aktor i jako reżyser Kenneth Branagh zapisał się w historii filmu swoimi genialnymi adaptacjami dzieł szekspirowskich. Często mówi się o nim jako o następcy Lawrence'a Oliviera – odkąd zadebiutował w 1989 roku swoją interpretacją Henryka V, to właśnie Branagh uważany jest w Wielkiej Brytanii za najważniejszego specjalistę od Szekspira. Ostatnio aktor ten dał się skusić do zagrania w telewizji: w 2005 roku mogliśmy go podziwiać w filmie biograficznym o prezydencie USA, Franklinie Roosevelcie (Warm Springs), od 2008 roku zaś występuje w roli inspektora Wallandera w brytyjskim mini-serialu (którego jest również producentem wykonawczym) opartym na bestsellerowym cyklu kryminałów autorstwa Henninga Mankella.

Kenneth Branagh jako Hamlet


W przypadku tego serialu nie obejdzie się bez porównań ze szwedzką ekranizacją dzieł Mankella: w tym porównaniu obie skandynawskie wersje wypadają zdecydowanie blado. Brytyjski odpowiednik jest mniej hermentyczny, bardziej uniwersalny i bardziej intrygujący. Największe uznanie należy się oczywiście aktorom, z Kennethem Branaghiem na czele. Obsadzenie aktora szekspirowskiego w roli małomiasteczkowego policjanta było doskonałym posunięciem (otrzymał on nominacje do wszystkich możliwych nagród telewizyjnych). Kurt Wallander w wydaniu Kennetha Branagha to normalny facet przechodzący kryzys wieku średniego, siwiejący, z podkrążonymi oczami i trzydniowym zarostem – jednocześnie wiecznie znużony, pogrążony w melancholii i niepewny swych poczynań. Do niego właśnie odnoszą się słowa z piosenki tytułowej: "Twelve thousand miles away from your smile, I'm twelve thousand miles away from me." Każda zmarszczka widniejąca na jego twarzy to nie tylko zwykła oznaka starzenia się, ale zarazem widoczny ślad nieszczęść i cierpień, których był świadkiem. Jakaś paraliżujący stan depresyjny, niepokój w jego zmęczonych oczach przywodzą na myśl niemy krzyk wydawany przez postać z płótna Muncha.

Edvard Munch Krzyk (1893)

Można by odnieść mylne wrażenie, że Kurt równie dobrze mógłby być na przykład sprzedawcą w sklepie lub dyrektorem banku. Jednak jest coś, co go wyróżnia na tle innych "smiertelników", co powoduje, że my jak widzowie wierzymy, że tylko on jest w stanie rozwiązać kolejną zagadkę: Uzmysławia to następująca scena:
Wallander przybywszy na miejsce zbrodni widzi nieopodal pole, na którym uprawiana jest pszenica. Kierowany jakimś przeczuciem podchodzi do zboża, dotyka palcami kłosów, w końcu schyla się, maca ziemię powolnie posuwając się w głąb pola, uporczywie przeczesuje całe pole... wreszcie znajduje to, czego szukał. Scena ta, jak żadna wcześniej, w genialny sposób określa, co to znaczy mieć tzw. nosa, dlaczego ktoś może być policjantem z powołania a ktoś inny nie: to po prostu instynkt. I ten instynkt właśnie, powoduje, że Wallander się nie poddaje, a my śledząc przed telewizorem jego poczynania, stajemy się jego najwierniejszymi kibicami.

Kenneth Branagh jako Wallander


W tym serialu znajdzie się wiele tego typu scen i dla nich właśnie warto go oglądać. Warto go oglądać również dla klimatu rodem z filmów Bergmana: ciągle obserwujemy bohatera będącego w drodze, udającego się gdzieś swoim szwedzkim Volvo - niby nic się nie dzieje, ale zarazem sceny te mówią wszystko. Jednych może nużyć ta senna narracja, lecz jest ona równie ważnym składnikiem co sama postać Wallandera, dodaje ona głębi psychologicznej – ciągły widok szwedzkich krajobrazów (serial kręcony jest na miejscu, w autentycznej scenerii), niekończące się pola, łąki, lasy uzmysławiają pustkę emocjonalną głównego bohatera. Dodatkowo ten powolny sposób opowiadania buduje konieczne w serialu kryminalnym napięcie - jakiś złowrogi spokój panujący w małej, szwedzkiej miejscowości....

Wallander


Swoją interpretacją Kenneth Branagh doprowadził rolę szwedzkiego policjanta do perfekcji - żaden inny aktor nie potrafił w tak przekonujący sposób oddać wewnętrzne rozterki bohatera posługując się jedynie kilkoma gestami, ledwo zauważalną mimiką twarzy (chociażby w odcinku, w którym po ciężkiej depresji wraca do pracy - majstersztyk!). W 2009 roku Henning Mankell postanowił skończyć swoją serię o Wallanderze, dlatego też obecnie trwają prace nad ostatnimi odcinkami serialu - ale na szczęście przed nami jeszcze długie, zimowe wieczory... ze szwedzkim kryminałem na osłodę.