poniedziałek, 26 listopada 2012

How to make it in America: Ameryka – kraj nieograniczonych możliwości (cz. 2)

Kto by pomyślał, że uzależniony od kokainy szesnastolatek, który pobił faceta tak, że ten oślepł na jedno oko, będzie kiedyś należał do najważniejszych graczy Hollywoodu? Doznawszy w więzieniu odnowienia duchowego młodociany przestępca postanowił porzucić dotychczasowy styl życia i rozpoczął karierę w branży rozrywkowej: rozgłos zdobył jako raper w zespole Marky Mark and the Funky Bunch. W 1992 roku został został bożyszczem nastolatek jako chłopak z plakatu Calvina Kleina. Gdy kariera piosenkarza i modela zaczęła podupadać przerzucił się na aktorstwo (The Fighter). Dziś jest także uznanym producentem: to on jest twórcą Entourage (pol. tytuł: Ekipa) i Boardwalk Emipre (tytuł pol. Zakazane Imperium).


Mark Wahlberg w reklamie Calvina Kleina

Wydawałoby się, że czegokolwiek nie dotknie się Mark Wahlberg (bo to o nim tu mowa), zamieni się w złoto. Ale każda success-story musi mieć swoje "momenty grozy": How to make it in America, choć jest opowieścią o tym, jak osiągnąć sukces w Ameryce, jest przykładem na to, jak właśnie nie osiągnąć sukces. Serial został odwołany po dwóch sezonach, czyli zaledwie 16 odcinkach.

How to make it in America


How to make it in America to serial opowiadający o dwóch kumplach, Benie (Bryan Greenberg) i Camie (Victor Rasuk) marzących o sukcesie. Inspirację do scenariusza Mark Wahlberg najwidoczniej czerpał z Calvina Kleina: Ben i Cam próbują swych sił w branży odzieżowej(Calvin Klein, podobnie zresztą jak Ralph Lauren, to chłopak pochodzący z Bronxu). Obswerujemy jak chłopaki kombinują kasę, wykorzystują znajomości, jak ponoszą porażki i pierwsze sukcesy. Cichym bohaterem tej opowieści jest oczywiście Nowy Jork. Miasto emigrantów, miasto, którego mieszkańcy budowali Amerykę, miasto, którego pracowitych obywateli swego czasu sportretował Lewis Hine.


Lewis Hine: Budowa Rockefeller Center (ok. 1930)

Słabością How to make it in America jest, moim zdaniem, wątek odbiegający od „normy”, czyli historia osnuta wokół kuzyna Camiego, Rene (Luis Guzmán), średniej klasy gangstera, u którego dwaj bohaterowie są wiecznie zadłużeni, w związku z czym odwalają dla niego ciągle jakieś fuchy. Dlatego też serial jest według mnie nierówny. W pierwszym sezonie akcja rozwija się spokojnie, dzięki czemu historia nabiera wiarygodności, drugi sezon nabiera niezdrowego tempa (widać scenarzyści próbowali go ratować wszelkimi sposobami). Producenci zaangażowali nawet Ginę Gershon (tak, tę od Showgirls) i sfabrykowali promocyjny videoclip z Luisem Guzmánem w roli głównej. I choć w klipie gościnnie pojawił się nawet Justin Bieber, to i tak produkcję przerwano w momencie, gdy wiele wątków nie zostało zawiązanych do końca.


Duck Sauce: Luis Guzmán
Niemniej How to make it in America to ciekawa propozycja, kojąca odskocznia od strzelanin i morderstw, od niesamowitych zwrotów akcji i morderczego tempa montażowego. W tym serialu tym nie ma ani wampirów, ani strzelanin, ani szpiegów, ani zbyt wielu przekleństw, seksu i narkotyków. Nie ma też, jak choćby w opisywanym przeze mnie Girls (o dwudziestolatkach z Nowego Jorku), tego allenowskiego posmaczku nowojorskiej bohemy artystycznej. Serial ten jest po prostu bardzo zwyczajny – i na tym polega jego siła. How to make it in America to takie przyjemne kino offowe, akurat na spokojny weekend.

Lewis Hine: Power house mechanic working on steam pump (ok. 1920)

piątek, 23 listopada 2012

Niesławna dziesiątka - odc. 2

1. Revolution – serial o tym, jaki świat będzie straszny i niesprawiedliwy i w ogóle okropny po katastrofie naturalnej - rewolucja to to nie jest, raczej dewaluacja pomysłów, aktorstwa i reżyserii

2. Nashville – o starzejącej się gwieździe muzyki country i o wschodzącej gwieździe muzyki country – pomysł na miarę poważnego melodramatu, niestety kręcony w konwencji opery mydlanej

3. Hart of Dixie – pani dr z dużego miasta wraca do rodzinnej wsi – widzieliśmy to już milion dwieście razy...

4. Arrow – tajemniczy milioner-superbohater-mściciel: brzmi jak streszczenie Batmana, ale niestety do dzieł Nolana twórcom daleko, daleko

5. Ben and Kate – braciszek-nieudacznik wprowadza się do nad wyraz dojrzałej siostrzyczki – mało śmieszny serial komediowy


Jersey Shore


6. Jersey Shore – kto nie widział, niech żałuje: najgorszy reality show wszech czasów! Dla masochistów

7. Smash – serial o tym, jak robili musical na Broadwayu, czyli Glee dla dorosłych: ckliwość, kicz i cekiny

8. Two broke girls – O bogatej dziewczynce i o biednej dziewczynce, które mimo oczywistych różnic zostały przyjaciółkami - wiem, że serial ma wielu fanów, ale mnie po prostu nie bawi i tyle

9. Guys with Kids – tatusiowie wychowujący dzieciaki – i znów nieśmieszny sitcom, ech!

10. The Mob Doctor – pani doktor nielegalnie leczy gangsterów – kolejny ciekawy pomysł, który po raz kolejny uległ komercyjnym wymogom telewizji dla idiotów

wtorek, 13 listopada 2012

Boardwalk Empire: Ameryka – kraj nieograniczonych możliwości (cz. 1)

I'm what time and circumstance have made me.

Scena: Mężczyzna i kobieta na plaży, piękna, słoneczna pogoda, ona tańczy, śmieje się, podbiega do niego i... nagle zaczyna przeraźliwie krzyczeć. Mężczyzna budzi się. Przed nim stoi mała dziewczynka – to ona przestraszyła się na jego widok i to jej krzyk go zbudził ze snu. Teraz wiemy też, dlaczego: mężczyzna to były żołnierz, który wrócił z frontu potwornie oszpecony... połowa twarzy po prostu zniknęła, zamiast oka zieje okropna dziura, wygląda jak żywy trup.


Jack Huston jako Richard Harrow w Zakazanym Imperium

Boardwalk Empire (pol. tytuł Zakazane Imperium)to jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Nazwa serialu wzięta została od miejsca akcji, jakim jest promenada (boardwalk) w Atlantic City. Serial rozpoczyna się w momencie gdy zostaje wprowadzony w życie Volstead Act czyli ustawa zakazująca produkcję i spożywanie alkoholu. Główny bohater serialu, polityk i gangster w jednej osobie, Nucky Thompson, świętuje z przedstawicielami władz lokalnych wprowadzenie prohibicji: wiedzą, że dzięki delegalizacji alkoholu "biznes" się rozkręci. Producentem tego serialu jest nikt inny jak Martin Scorsese (wyreżyserował także pierwszy odcinek Zakazanego Imperium). W jednym z wywiadów tłumaczył, że zdecydował się na współpracę z HBO, gdyż serial to jest wyjątkowa okazja, by opowiedzieć pewną historię filmową rozciągniętą w dłuższej przestrzeni czasowej podobnie jak to jest w przypadku powieści wiktoriańskich publikowanych w odcinkach. Choć Scorsese reżyserował tylko pilotowy odcinek wyraźnie widać jego wizję oglądając całość serialu. Niektóre wątki i postacie rozwijają się dopiero pod koniec pierwszego sezonu, wszystko przeprowadzone zostaje bardzo delikatnie, z szacunkiem dla wiarygodności przedstawianej historii.


Boardwalk Empire behind the scenes

Wbrew pozorom serial ten opowiada nie tylko o groźnym świecie przemytników i porachunkach mafijnych. Podobnie jak w przypadku Mad Men, także tu twórcy zadbali o każdy szczegół odtwarzając tło społeczno-ekonomiczne szalonych lat dwudziestych: Tamta Ameryka to przede wszystkim zbiorowisko najróżniejszych grup etnicznych, języków, religii – gdyż Boardwalk Empire traktuje tak naprawdę o "pionierach", którzy stworzyli współczesną Amerykę. Większość zaprezentowanych tu postaci to emigranci pierwszego lub drugiego pokolenia (co druga z nich mówi z mniej lub bardziej słyszalnym akcentem: irlandzkim, włoskim, polskim, niemieckim, a nawet szwedzkim). Emigranci ci pochodzą z najbiedniejszych warstw społecznych Europy, Ameryka stwarza im nieograniczone możliwości. Nie bez znaczenia jest zresztą, że historia rozgrywa się w Atlantic City, w mieście, które dni świetności ma już dawno za sobą - to daje widzom takie poczucie oglądania upadku Rzymu: wiemy, że olbrzymie Zakazane Imperium, o którym marzą bohaterowie nie przetrwa. Dlatego też serial jest w równym stopniu przypowieścią, historią o niewinności i o premedytacji, o grzechu i o odkupieniu, o zbrodni i o karze, o tworzeniu i o destrukcji.


Jimmy Darmody (Michael Pitt) o wojnie

Postać opisywana przeze mnie we wstępie to Richard Harrow (rewelacyjny Jack Huston), weteran Pierwszej Wojny Światowej. Po tej postaci widać chociażby z jaką dbałością o prawdę historyczną twórcy pracują przy tym programie. Rzadko kiedy w kinie z taką szczerością omawiany jest problem powojennej deformacji ciała (przeważnie kończy się na tym, że komuś brakuje ręki albo nogi). W tym roku na Documenta (13) w Kassel (międzynarodowa wystawa sztuki współczesnej) francuski artysta, Kader Attia, przedstawił multimedialną pracę nawiązującą właśnie do tego tematu. Jego instalacja odnosiła się do kwestii zranienia i wyleczenia, do zniszczenia i odnowienia, o tworzeniu i o destrukcji...



Kader Attia, The Repair from Occident to Extra-Occident (2012)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Niesławna dziesiątka - odc. 1

Dziś (wychodząc naprzeciw prośbom czytelników :) krótko o tym, co z całą pewnością nie warto oglądać:


Matthew Perry jako Chandler


1. Go on – coś a la Frasier czyli radiowy psychiatra radzi na wesoło – "dr Chandler" (Matthew Perry)?! Wielkie nieporozumienie!

2. Alcatraz – słynne więzienie zamienia się w tajemniczą maszynę czasu umożliwiającą zabójcom zemstę na byłych strażnikach, kumplach z celi itp. - H.G. Wells przewraca się w grobie

3. Good Christian Belles – dziewczyna wraca do swojego rodzinnego miasta w Texasie – miało być wesoło, ale widz myśli tylko jedno: „To już było!”

4. Missing – była agentka CIA na tropie porywaczy syna przeszukuje całą kulę ziemską wzdłuż i wszerz – nadal nie wiem jak w tej bardzo przeciętnej produkcji "znalazła się" Ashley Judd

5. Scandal – wielka polityka w wielkim Waszyngtonie... Popłuczyny po The West Wing (polski tytuł: Prezydencki Poker)

6. The Newsroom – o wielkiej polityce w wielkiej stacji telewizyjnej... Popłuczyny po The West Wing no. 2

7. The River – Blair Witch Project contra duchy i potwory z Amazońskiej dżungli, a wszystko w pseudonaukowym sosie – bzduuuuuuura!

8. Emily Owens, M.D. (w roli głównej córcia Meryl Streep) – serial o tym, jak to cudownie być lekarzem... Nie wierzę, że to się jeszcze nie przejadło! Znowu Grey's Anatomy?! Znowu?!

9. 666 Park Avenue – serial zainspirowany bodajże Adwokatem diabła – niestety strasznie niestraszny

10. Made in Jersey – o naiwnej stażystce w nowojorskiej kancelarii adwokackiej, czyli Ugly Betty meets Ally McBeal – stereotyp za stereotypem goni stereo... (autorka zasnęła)


Ally McBeal

środa, 24 października 2012

Modern Family: Familia Postmodern

Norman Rockwell to taki amerykański Jan Matejko XX wieku. Był nie tylko najpopularniejszym amerykańskim ilustratorem ubiegłego stulecia, ale także ulubionym malarzem wszystkich prezydentów USA po kolei, pewnie głównie dlatego, że jest autorem poliptyku pt. Cztery Wolności zainspirowanego słynnym noworocznym przemówieniem Roosevelta (pod tym samym tytułem) z 1941 roku. Jednym z czterech obrazów należących do tego cyklu jest Wolność od niedostatku przedstawiający rodzinę przy świątecznym stole: symbolizuje on idyllę familijnych świąt, przywołuje nostalgiczne wspomnienia, wychwala wartości rodzinne. W trzecim sezonie sitcomu Modern Family jedno z dzieci ma za zadanie domowe przedstawić "Żywy Obraz". Dziewczynka wybiera właśnie to płótno autorstwa Rockwella i zaprasza swoją rodzinę do uczestnictwa w tym szkolnym wydarzeniu – skoro mamy do czynienia z komedią możemy się domyślić, że dojdzie do małej katastrofy.


Norman Rockwell, Freedom from Want (1943)


Twórcami tego serialu są Christopher Lloyd i Steven Leviatan, którzy wcześniej wyprodukowali między innymi Frasiera , więc można się spodziewać świetnych dialogów i zabawnych sytuacji - i nie zawiedziemy się: na Nowoczesną rodzinę składają się Jay Prichett, patriarcha, jego młoda kolumbijska żona Gloria, jej syn Manny oraz dzieci Jaya z pierwszego małżeństwa, córka Claire z rodziną (mąż Phil i troje dzieci: Haley, Alex i Luke), i syn Mitchell, który wspólnie z partnerem życiowym, Cameronem, wychowuje zaadoptowaną córkę Lily. Już od pierwszych minut pilotowego odcinka dochodzi między bohaterami do komicznych spięć: Gloria mimochodem wspomina o byłym, przystojnym i seksownym mężu, podczas gdy jej obecny małżonek notorycznie brany jest za jej ojca! Cameron natomiast przyznaje, że w oczekiwaniu na adoptowane dziecko przytył kilka kilogramów, ale stwierdza jednocześnie, że takie są prawa fizyki i nic na to nie poradzi! A za strzelanie z plastikowego pistoletu w siostrę, Phil i Claire postanawiają wymierzyć karę synowi, która polegać będzie na... strzelaniu w biednego dzieciaka tym samym plastikowym pistoletem!


Oscar sharade no. 1


Nie jestem w stanie powiedzieć, którą z postaci lubię najbardziej: raz jest nim pantoflarz Phil, który usiłuje być bombowym tatusiem i oczywiście mu to nie wychodzi, raz seksowna Gloria ze swoim śmiesznym kolumbijskim akcentem, a raz Cameron, najbardziej gejowska gwiazda futbolu, jaką można sobie wyobrazić. Przede wszystkim fajnie zobaczyć znów Julie Bowen (jako Claire), której nie było dane w (świetnym skądinąd) Boston Legal rozwinąć skrzydła, no i Ed O'Neil (znany głównie jako Ted Bundy) w roli dziadziusia – bezcenne!


Oscar sharade no. 2


W Modern Family każdy znajdzie coś dla siebie: Nawet jeśli przeciętna polska rodzina nie składa się z pary homoseksualistów z adoptowanym dzieckiem, to i tak rozpoznamy w postaciach brata, kuzyna, ciocię czy wujka. Kto z nas nie potwierdzi, że wszelkie wesela, chrzciny czy inne celebracje rodzinne nie wyglądają właśnie tak, jak w rodzinie Pritchettów? Kto z nas nie zasiadał do świątecznego stołu z przyklejonym uśmiechem do twarzy, podczas gdy mamy tak naprawdę ochotę zamordować teściową, która po raz kolejny wtrąciła się w wychowywanie naszego dziecka?

P.s. W jednym z odcinków wystąpił gościnne Edward Norton - nie będę zdradzać szczegółów, po prostu obejrzyjcie – powyżej mała podpowiedź...

wtorek, 23 października 2012

Justified: Rapujący Elvis

Western to integralna część amerykańskiej tradycji, western to mit opowiadający o nieustraszonych pionierach i zdobywcach dzikiego zachodu, western to z jednej strony symbol niesamowitej odwagi a z drugiej symbol brutalnej przemocy. Gdy Andy Warhol w 1963 roku ukazał Presleya pozującego w stroju kowbojskim z bronią wycelowaną prosto w odbiorcę, odwoływał się właśnie do tej części amerykańskiej legendy, za którą kryją się moralność i amoralność zarazem. Jednocześnie potrójny wizerunek "Króla" (utrzymany w kolorystyce przypominającą taśmę celuloidową) wskazywał na fasadowość jego wizerunku, uwypuklając, że jest tylko produktem z fabryki snów stworzonym w celu uwodzenia mas. Produktu, który kryje w sobie zarówno elementy patriotyczne (Elvis jako żołnierz, obrońca kraju), elementy familijne (Elvis jako śpiewający cowboy) oraz elementy kultowego buntu (Elvis jako seksowny, zadziorny cowboy). Do tego samego image'u westernowego bohatera odwołują się twórcy serialu Justified.


Andy Warhol, Triple Elvis (1963)


Producentem Justified jest Graham Yost, znany głównie jako scenarzysta (Uwaga: napisał scenariusz do filmu Speed!) i jako producent telewizyjny (The Pacific – we współpracy ze Spielbergiem). Jego najświeższe dzieło opowiada o Szeryfie Federalnym Raylanie Givensie (w tej roli Timothy Olyphant) pracującym w Miami, który po nieuzasadnionym użyciu broni palnej zostaje dyscyplinarnie usunięty ze stanowiska i przeniesiony do rodzinnego miasta w stanie Kentucky. Tu spotyka dawnych kumpli z dziecięcego podwórka, z których większość została przestępcami. Taka zapowiedź brzmi rzeczywiście ciekawie i to wcale nie dziwi, gdyż scenariusz serialu został oparty o bestsellerową opowieść Elmore'a Leonarda pt. Fire in the Hole. Leonard jest mało znany polskim czytelnikom (raptem 5 przekładów, wydanych na początku lat 90tych), ale w Stanach należy do czołówki najpopularniejszych pisarzy, a scenarzyści z Hollywood nierzadko sięgają po jego powieści, jak chociażby Steven Soderbergh (Co z oczu, to z serca, 1998) albo Quentin Tarantino (Jackie Brown, 1997) - pewnie głównie z powodu genialnych dialogów, z których pisarz jest znany. I rzeczywiście: soczystych, błyskotliwych dialogów jest niemało w serialu Justified.


Timothy Olyphant jako Seth Bullock w Deadwood


Obok dialogów mamy oczywiście ciekawe postaci i intrygujące zwroty akcji. Timothy Olyphant jako Raylan Givens niejako po raz kolejny wciela się w tą samą postać, dzięki której zdobył kilka lat wcześniej rozgłos: czyli jako Seth Bullock w genialnym westernie Deadwood. Podobnie jak w Deadwood także i tu jego bohater rzadko traci panowanie nad sobą ratując się z niejednej opresji nie tylko dzięki umiejętnościom strzeleckim, ale także dzięki umiejętnościom komunikatywnym. Lakoniczny, z ledwo widocznym, ironicznym uśmiechem i kowbojskim kapeluszem na głowie – to jego znaki rozpoznawcze. Jego alter ego to miejscowy gangster i były kolega ze szkolnej ławki, Boyd Crowder (Walton Goggins, znany głównie ze Świata Glin) i choć uwielbiam szeryfa, muszę przyznać, że co najmniej od połowy drugiego sezonu oglądam serial głównie dla tego pierwszego. Scenarzyści rzeczywiście się popisali i stworzyli człowieka z krwi i kości, postać która za każdym odcinkiem zaskakuje i zachwyca.


Walton Goggins jako Boyd Crowder w Justified


Obok pary głównych bohaterów pojawia się oczywiście cały szereg innych, równie intrygujących postaci i wątków (konflikty na tle rasowym, konflikty pokoleniowe, konflikty na osi miejscowi-miastowi, itd.). Klimat serialu najlepiej oddaje piosenka tytułowa, w której rap został wymieszany z muzyką country: jest on jednocześnie cool i oldschool, i przede wszystkim: jest arcy-amerykański jak Elvis Presley właśnie.


Gangstagrass feat. TONEZ: Long Hard Times To Come

środa, 17 października 2012

Sto filmów na stulecie kina

Sto na sto, czyli sto filmów na stulecie kina

Czy ktoś pamięta emitowany przez TVP w 1995 roku cykl pt. Sto na sto, czyli sto filmów na stulecie kina? Telewizja Polska pokazała wówczas prawie całą klasykę światowej literatury kinowej z Kurosawą, Fellinim i Antonionim na czele. (Tak na marginesie: to były czasy, gdy telewizja publiczna nie miała jeszcze obiekcji, co do zbyt dobrej jakości programów i nie wstydziła się pokazywać filmów z tzw. wyższej półki w normalnym paśmie oglądalności,czyli między 20.00 a 23.00) . Ja pamiętam Sto na sto bardzo dobrze – można powiedzieć, że dzięki TVP ukształtowała się moja świadomość filmowa, to wtedy zaczęłam na poważnie interesować się kinem. Choć do tej pory zajmowałam się na blogu tylko serialami, wspominam ten cykl, ponieważ z okazji dziesiątego "jubileuszowego" wpisu chciałabym (nawiązując poniekąd do cyklu Sto na sto) od czasu do czasu polecić film emitowany w telewizji, który warto, a nawet trzeba, obejrzeć (zresztą niektóre dzieła znalazły się w 1995 roku w setce filmów pokazywanych w TVP).

Alain Resnais o swoim filmie Zeszłego roku w Marienbadzie (pokazywany w cyklu Sto na sto)


Pierwszym będzie Czterysta batów Francois Truffauta z 1959 roku (wspominałam o tym filmie przy okazji serialu Shameless), który będzie można obejrzeć na antenie Cinemax (27. i 28.10.2012). Film ten, obok Hiroshima, moja miłość Alaina Resnaisa i Piękny Sergiusz Claude'a Chabrola, dał początek tzw. francuskiej Nowej Fali, którego twórcy wywodzili się głównie ze środowiska skupionego wokół nowatorskiego miesięcznika filmowego Les Cahiers du cinéma. Sprzeciwiając się powszechnemu stylowi komercyjnemu bazującemu na literaturze, reżyserzy z ruchu Nowej Fali postulowali na rzecz kina bardziej osobistego, kina autorskiego. Według nich reżyser powinien brać udział w całościowej produkcji filmu w celu rozwinięcia własnego stylu. W ten sposób przestałby być realizatorem scenariusza stając się autorem dzieła opartego o własną wizję rzeczywistości. Zarazem stwarzałoby to możliwość oceny całości twórczości reżysera, a nie tylko pojedynczego dzieła. Nurt ten poniekąd zapoczątkował postmodernistyczny przewrót w kinie.

Czterysta batów


Truffauta należy zaliczyć do głównych teoretyków Nowej Fali, zatem warto się zapoznać z jego twórczością. Ale nie jest to oczywiście jedyny powód, dla którego należałoby zobaczyć Czterysta batów. Przede wszystkim jest to pierwsza część wieloletniej filmowej opowieści o Antoinie Doinele'u (po części autobiograficznej), do której należą także nowela filmowa Antoine i Colette (1962, jako francuska część międzynarodowego filmu Miłość dwudziestolatków), Skradzione pocałunki (1968), Małżeństwo (1970) i Uciekająca miłość (1979). Poznajemy młodego Doinela w wieku kilkunastu lat. Nierozumiany i nieakceptowany przez rodziców i nauczycieli po kilku szczeniackich wybrykach ląduje w końcu w poprawczaku, gdzie zostaje zwerbowany do wojska. Po odbyciu służby, jako zrehabilitowany pełnoprawny obywatel, wraca do Paryża i zaczyna nowe życie. Kolejno zakochuje się, żeni, rozwodzi. Wydawać by się mogło, że opowieść filmowa o zaniedbywanym dziecku będzie co w najlepszym przypadku przygnębiająca, ale tak nie jest: Truffaut stworzył dzieło lekkie w odbiorze, zawadiackie i dowcipne, a zarazem intelektualnie absorbujące. We wszystkich częściach występuje ten sam aktor, Jean-Pierre Leaud, prawdziwe odkrycie Francois Truffauta (wystąpił także w wielu innych jego filmach). Obserwowanie Doinela/Leauda w jego zwyczajnych zmaganiach z prozą życia (gdy na przykład wziąwszy posadę prywatnego detektywa śledzi niewiernych mężów i niewierne żony po całym Paryżu) sprawia po prostu ogromną przyjemność – naprawdę polecam!

A dla zainteresowanych na koniec lista filmów zaprezentowanych w cyklu Sto na sto (mniej więcej w tej kolejności, w jakiej były pokazywane):

1. Łowca androidów
2. Błękitny anioł
3. Śmierć w Wenecji
4. Absolwent
5. Deszczowa piosenka
6. Dzikość serca
7. Dwunastu gniewnych ludzi
8. Buntownik bez powodu
9. Zeszłego roku w Marienbadzie
10. Manhattan
11. Panowie w cylindrach
12. Uczta Babette
13. Kabaret
14. Pół żartem, pół serio
15. Strach na wróble
16. Pociągi pod specjalnym nadzorem
17. Złodzieje rowerów
18. Gospodarz stadniny
19. Dyskretny urok burżuazji
20. Viridiana
21. Andriej Rublow (2 części)
22. Tron we krwi
23. Trzeci człowiek
24. Blaszany bębenek
25. Annie Hall
26. Siedmiu samurajów (2 części)
27. Siódma pieczęć
28. Piękność dnia
29. Złodziej dzieci
30. Kacza zupa
31. Odyseja kosmiczna 2001
32. Asfaltowa dżungla
33. Komedianci: Ulica Złoczyńców
34. Nocny kowboj
35. Rozmowa
36. Droga węża na skale
37. Mroczny przedmiot pożądania
38. Nakarmić kruki
39. Amarcord
40. Piwo
41. Ojciec chrzestny (2 części)
42. Tam gdzie rosną poziomki
43. Rashomon
44. Przygoda
45. Konformista
46. Towarzysze broni
47. Bulwar Zachodzącego Słońca
48. M.A.S.H.
49. Światła wielkiego miasta
50. Grona gniewu
51. Grek Zorba
52. Okno na podwórze
53. Osiem i pół
54. Był sobie drozd
55. Powiększenie
56. La strada
57. Rydwany ognia
58. Ofiarowanie
59. Reguła gry
60. Barton Fink
61. Uśmiech nocy
62. Wściekły Byk
63. Szczęśliwy człowiek
64. Wniebowstąpienie
65. Kalina czerwona
66. Francuski łącznik
67. Królewska faworyta
68. Wieczór kuglarzy
69. Obywatel Kane
70. Portret rodzinny we wnętrzu
71. Spotkałem nawet szczęśliwych Cyganów
72. Ucieczka skazańca
73. Milczenie
74. Zakazane zabawy
75. Lampart
76. Chinatown
77. Trzy kobiety
78. Dziecko Rosemary
79. Tom Jones
80. Szepty i krzyki
81. Ludzie za mgłą
82. Czas Apokalipsy
83. Nietykalni
84. Samotność długodystansowca
85. Mefisto
86. Łowca jeleni
87. Fanny i Aleksander
88. Misja
89. Ran
90. Piknik pod wiszącą skałą
91. Bonnie i Clyde
92. Cena strachu
93. Paisa
94. Iwan Groźny
95. Przeminęło z wiatrem
96. Posłaniec
97. Imię Róży

czwartek, 11 października 2012

Sons of Anarchy: To be or not to be

Odczarowywanie stereotypów dotyczących pewnych grup społecznych zdaje się być specjalizacją producenta telewizyjnego Kurta Suttera. Sutter zdobył uznanie dzięki serialowi The Shield (2002-2008; tytuł polski: Świat glin) opowiadającym o skorumpowanych policjantach łamiących prawo w celu chronienia własnych przestępczych interesów. Serial Sons of Anarchy (na antenie od 2008 roku) z kolei przedstawia groźny gang motocyklowy przejmującym nierzadko obowiązki stróżów prawa (dla przykładu: wytropienie i zabicie pedofila) w pewnym kalifornijskim mieście o znaczącej nazwie Charming. Według jego własnych słów najnowsze dzieło zostało zainspirowane historią Hamleta – Hamlet jako syn przywódcy gangu, tego jeszcze nie było.

Sons of Anarchy


Sons of Anarchy to historia Jaxa, przybranego syna szefa gangu i zarazem jego zastępcy. Poznajemy go w momencie, gdy ma zostać ojcem, wobec czego po raz pierwszy w życiu zaczyna mieć wątpliwości, co do sensu istnienia gangu, a ściślej rzecz biorąc, co do metod, za pomocą których klub zdobywa pieniądze (a trzeba zaznaczyć, że na porządku dziennym są nielegalny handel bronią, strzelaniny i zabójstwa). Narodziny syna zbiegają się w czasie z odnalezieniem przez Jaxa pamiętnika ojca, twórcy "Sons of Anarchy". Jax dowiaduje się, że ojciec założył anarchistyczny klub motocyklistów zainspirowany słowami socjalistki Emmy Goldman: "Anarchism stands for the liberation of the human mind from the dominion of religion and liberation of the human body from the coercion of property; liberation from the shackles and restraint of government. It stands for a social order based on the free grouping of individuals." W tym sensie twórcy serialu nawiązują do idei znanych z legendarnego Swobodnego Jeźdźca (Easy Rider), filmu opisującego pokolenie hipisów będącego w poszukiwaniu całkowitej swobody i wolności. Sens anarchistycznych haseł z pierwszych lat istnienia klubu został przez jego członków całkowicie zatracony, głównie za namową szefa, Claya. Czytając "The Life and Death of Sam Crow: How the Sons of Anarchy Lost Their Way" (taki tytuł noszą zapiski ojca), Jax zaczyna kwestionować przywództwo Claya: "Each savage event was a catalyst for the next and by the time the violence reached epic proportion, I couldn't see it. (…) Blood was every color. I realized that in my downward spiral of hopelessness, I was actually falling into the huge hole created by my absence of basic human graces. The most obvious was forgiveness. If I was wronged, by anyone, in or out of the club, I had to be compensated -- money or blood. There was no turning the other cheek. When relationships become a ledger of profit and loss, you have no friends, no loved ones -- just pluses and minuses. You are absolutely alone." (cytat z pamiętnika)

Easy Rider


W tym serialu istotnie można odnaleźć elementy szekspirowskie. Mamy oczywiście klasyczny konflikt syna z ojczymem (po śmierci Johna, ojca Jaxa, Clay został przywódcą gangu i ożenił się z jego matką). I podobnie jak w Hamlecie tu także pojawia się duch zmarłego ojca: jako głos z zaświatów wzywającego syna do przedsięwzięcia zmian i do odkrycia prawdy. Na tym podobieństwa jednak się kończą. Można zarzucić Sutterowi, że Synowie Anarchii mocno przypominają Rodzinę Soprano (pojawiają się nawet ci sami aktorzy, jak choćby Drea de Matteo) – i tu i tu mamy do czynienia z liderem grupy przestępczej, który targany wątpliwościami natury moralnej zaczyna kwestionować wybór drogi życiowej. Niemniej serial warto obejrzeć, chociażby z czystej ciekawości – Kurt Sutter swego czasu był związany z nielegalnym gangiem motocyklowym, dzięki czemu przedstawiona przez niego historia osadzona została w realiach "aniołów z piekieł". Poza tym można w nim zobaczyć kompletnie odmienioną Peggy Bundy (to znaczy bez charakterystycznej fryzury i głosu...): Katey Sagal (prywatnie żona Suttera) wcieliła się w rolę mściwej i władczej Gemmy, matki Jaxa – i jest przerażająco dobra! Ja zaczęłam oglądać serial, gdy dowiedziałam się o tragicznej śmierci jednego z aktorów, Johnny'ego Lewisa. Według najświeższych informacji 28-latek popełnił samobójstwo zabiwszy wpierw osiemdziesięcioletnią właścicielkę swego domu – historia rodem z innego klasyka literatury, Fjodora Dostojewskiego...

E. Delacroix: Hamlet i Horacjusz na cmentarzu (1839)

wtorek, 9 października 2012

Wallander: pospolity bohater

I jako aktor i jako reżyser Kenneth Branagh zapisał się w historii filmu swoimi genialnymi adaptacjami dzieł szekspirowskich. Często mówi się o nim jako o następcy Lawrence'a Oliviera – odkąd zadebiutował w 1989 roku swoją interpretacją Henryka V, to właśnie Branagh uważany jest w Wielkiej Brytanii za najważniejszego specjalistę od Szekspira. Ostatnio aktor ten dał się skusić do zagrania w telewizji: w 2005 roku mogliśmy go podziwiać w filmie biograficznym o prezydencie USA, Franklinie Roosevelcie (Warm Springs), od 2008 roku zaś występuje w roli inspektora Wallandera w brytyjskim mini-serialu (którego jest również producentem wykonawczym) opartym na bestsellerowym cyklu kryminałów autorstwa Henninga Mankella.

Kenneth Branagh jako Hamlet


W przypadku tego serialu nie obejdzie się bez porównań ze szwedzką ekranizacją dzieł Mankella: w tym porównaniu obie skandynawskie wersje wypadają zdecydowanie blado. Brytyjski odpowiednik jest mniej hermentyczny, bardziej uniwersalny i bardziej intrygujący. Największe uznanie należy się oczywiście aktorom, z Kennethem Branaghiem na czele. Obsadzenie aktora szekspirowskiego w roli małomiasteczkowego policjanta było doskonałym posunięciem (otrzymał on nominacje do wszystkich możliwych nagród telewizyjnych). Kurt Wallander w wydaniu Kennetha Branagha to normalny facet przechodzący kryzys wieku średniego, siwiejący, z podkrążonymi oczami i trzydniowym zarostem – jednocześnie wiecznie znużony, pogrążony w melancholii i niepewny swych poczynań. Do niego właśnie odnoszą się słowa z piosenki tytułowej: "Twelve thousand miles away from your smile, I'm twelve thousand miles away from me." Każda zmarszczka widniejąca na jego twarzy to nie tylko zwykła oznaka starzenia się, ale zarazem widoczny ślad nieszczęść i cierpień, których był świadkiem. Jakaś paraliżujący stan depresyjny, niepokój w jego zmęczonych oczach przywodzą na myśl niemy krzyk wydawany przez postać z płótna Muncha.

Edvard Munch Krzyk (1893)

Można by odnieść mylne wrażenie, że Kurt równie dobrze mógłby być na przykład sprzedawcą w sklepie lub dyrektorem banku. Jednak jest coś, co go wyróżnia na tle innych "smiertelników", co powoduje, że my jak widzowie wierzymy, że tylko on jest w stanie rozwiązać kolejną zagadkę: Uzmysławia to następująca scena:
Wallander przybywszy na miejsce zbrodni widzi nieopodal pole, na którym uprawiana jest pszenica. Kierowany jakimś przeczuciem podchodzi do zboża, dotyka palcami kłosów, w końcu schyla się, maca ziemię powolnie posuwając się w głąb pola, uporczywie przeczesuje całe pole... wreszcie znajduje to, czego szukał. Scena ta, jak żadna wcześniej, w genialny sposób określa, co to znaczy mieć tzw. nosa, dlaczego ktoś może być policjantem z powołania a ktoś inny nie: to po prostu instynkt. I ten instynkt właśnie, powoduje, że Wallander się nie poddaje, a my śledząc przed telewizorem jego poczynania, stajemy się jego najwierniejszymi kibicami.

Kenneth Branagh jako Wallander


W tym serialu znajdzie się wiele tego typu scen i dla nich właśnie warto go oglądać. Warto go oglądać również dla klimatu rodem z filmów Bergmana: ciągle obserwujemy bohatera będącego w drodze, udającego się gdzieś swoim szwedzkim Volvo - niby nic się nie dzieje, ale zarazem sceny te mówią wszystko. Jednych może nużyć ta senna narracja, lecz jest ona równie ważnym składnikiem co sama postać Wallandera, dodaje ona głębi psychologicznej – ciągły widok szwedzkich krajobrazów (serial kręcony jest na miejscu, w autentycznej scenerii), niekończące się pola, łąki, lasy uzmysławiają pustkę emocjonalną głównego bohatera. Dodatkowo ten powolny sposób opowiadania buduje konieczne w serialu kryminalnym napięcie - jakiś złowrogi spokój panujący w małej, szwedzkiej miejscowości....

Wallander


Swoją interpretacją Kenneth Branagh doprowadził rolę szwedzkiego policjanta do perfekcji - żaden inny aktor nie potrafił w tak przekonujący sposób oddać wewnętrzne rozterki bohatera posługując się jedynie kilkoma gestami, ledwo zauważalną mimiką twarzy (chociażby w odcinku, w którym po ciężkiej depresji wraca do pracy - majstersztyk!). W 2009 roku Henning Mankell postanowił skończyć swoją serię o Wallanderze, dlatego też obecnie trwają prace nad ostatnimi odcinkami serialu - ale na szczęście przed nami jeszcze długie, zimowe wieczory... ze szwedzkim kryminałem na osłodę.

czwartek, 27 września 2012

Homeland: przepis na sukces

Wobec zbliżającej się premiery drugiego sezonu Homeland warto się przyjrzeć tej popularnej produkcji kanału Showtime i sprawdzić ich przepis na sukces. Poniżej lista składników na udany serial...

1 miarka scenariusza:
Thrillery szpiegowskie spod pióra Johna le Carré, Iana Fleminga czy Roberta Ludluma – publiczność je uwielbia. O tym wiedzą też twórcy Homeland, Howard Gordon i Alex Gans. Znają się na wysmażaniu tego typu historii – to oni właśnie stoją za sukcesem Z Archiwum X i 24 Godzin, seriali osadzonych w klimacie teorii spiskowych i porachunków szpiegowskich. W swej najnowszej produkcji Gordon i Gans upichcili historię prostą w założeniu: Carrie Mathison, agentka CIA, podejrzewa pewnego amerykańskiego bohatera wojennego o szpiegostwo i terroryzm. Podobną historię widzieliśmy już chociażby w filmach takich jak Arlington Road (1999) i Kandydat (The Manchurian Candidate) z 2004 roku, tyle, że scenarzyści na potrzeby telewizyjnego thrillera zmodyfikowali znany schemat: agentka Mathison bowiem cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. To schorzenie psychiczne stawia całe jej dochodzenie pod znakiem zapytania: czy wszystko co widzi, co słyszy i myśli to aby nie wymysł własnej wyobraźni?


Jeff Bridges w Arlington Road

2 miarki aktorskie:
Claire Danes zadebiutowała jako nastolatka w przełomowym serialu młodzieżowym My so called life (tytuł polski: Moje tak zwane życie), za który to występ młodziutka aktorka otrzymała wówczas nagrodę Emmy. Teraz historia zatoczyła koło: za rolę w thrillerze Homeland Danes ponownie została nagrodzona najważniejszą nagrodą telewizyjną. Aktorka nie tylko udźwignęła skomplikowaną rolę, ale stworzyła także wielowarstwową postać, kobiety całkowicie oddanej pracy, samotnej alkoholiczki, spędzającej noce z przygodnymi mężczyznami – podobną postać zagrała swego czasu Helen Mirren jako Jane Tennison w serialu Prime Suspect. Lecz podczas gdy jej bohaterka walczy z męskimi współpracownikami o równouprawnienie, postać odgrywana przez Danes musi przede wszystkim udowodnić przełożonym, że jest wiarygodna (niedawno zawaliła pewną ważną operację na Bliskim Wschodzie), że panuje nad sobą, że jest pełna zmysłu. Najważniejszy kontrapunkt stanowi oczywiście główny podejrzany Claire, sierżant Nicholas Brody. Historia zaczyna się w momencie, gdy zostaje on uwolniony z tajnego więzienia Al Kaidy, w którym był przetrzymywany przez osiem lat. Tortury i długoletnia izolacja pozostawiły widoczne ślady na jego ciele i psychice i, równie jak agentka Carrie Mathison, jego także prześladują lęki i błędy popełnione w przeszłości. Dzięki rewelacyjnej grze Damiana Lewisa (on był jedynym powodem, dla którego oglądałam niezbyt udany serial Life) widz nigdy nie ma pewności czy Brody rzeczywiście został złamany przez Al Kaidę i stał się terrorystą czy też pozostał lojalny wobec tytułowej ojczyzny...


Claire Danes w My so called life


1 szczypta klimatu:
W pierwszym odcinku widzimy jak agentka CIA zakłada nielegalny podsłuch w domu podejrzanego i jak następnie spędza całe dnie i noce na przyglądaniu się jego życiu. I choć obie postaci spotkają się o wiele później, to już tutaj (podobnie jak w przypadku bohaterów filmu Rozmowy Coppoli) wytwarza się między nimi pewna więź, niewidzialna nić porozumienia. Jednak mimo wzajemnego zrozumienia, podejrzenia wciąż nie ustępują, z czasem atmosfera się zagęszcza, klimat paranoi narasta – w końcu wieczny stan lęku i paniki, poczucia klaustrofobicznego osaczenia staje się nie do zniesienia...


Gene Hackman w The Conversation


Twórcy Homeland przyrządzili widzom przepyszne danie o złożonych walorach smakowych czerpiąc przy tym z najlepszych wzorców. Całość okrasili szczyptą jazzu, której posmak przywodzi na myśl pewien thriller z czasów zimnej wojny: Wydział Rosja (The Russia House, 1990) - fronty się zmieniły, ale stan wojny wciąż trwa.


Gerhard Richter: Jugendbildnis (1988)
portret niemieckiej terrorystki Ulrike Meinhoff

poniedziałek, 24 września 2012

Shameless... gdzieś w Chicago

W Hollywood rezyduje wiele znanych rodzin aktorskich: Baldwinowie, Sheenowie, Southerlandowie. Z klanu Cusacków największą karierę zrobił oczywiście John (Tożsamość, Przeboje i podboje, Być jak John Malkovich). Jego siostra, Joan Cusack, która raczej kojarzy się z głupiutkimi rolami w głupiutkich filmach (Przodem do tyłu), wreszcie otrzymała szansę w serialu komediowym Shamelss, (w produkcji stacji Showtime od 2011 roku) i z biegu otrzymała dwie nominacje do nagrody Emmy - jak najbardziej zasłużenie!

Ann, John i Joan Cusack


Shameless to czarna komedia o ekstremalnej rodzinie w ekstremalnych warunkach. Gdy najstarsza córka Gallagherów, Fiona, wstaje rano, potyka się nie tylko o zabawki dwuletniego braciszka, ale także o odsypiającego całonocną libację ojca Franka (w tej roli świetny William H. Macy) – przez swoją nieskończoną miłość do mocnych procentów „tatuś” ciągle pakuje rodzinę w kłopoty: a to zrobi niewłaściwy interes z niewłaściwymi ludźmi, a to przehula wszystkie oszczędności, a to „zgubi” własne dziecko u jakiś gangsterów...

Tematyką serial nawiązuje trochę do kina Nowej Fali, głównie do takich filmów jak 400 batów czy też Samotność długodystansowca, gdzie w otwierającym film monologu bohater wyznaje: „Bieganie było zawsze ważną sprawą w naszej rodzinie, zwłaszcza, gdy ucieka się na widok policji.” – to zdanie dość trafnie opisuje rzeczywistość rodziny Gallagherów: drobne oszustwa i przekręty, wieczne kombinowanie na granicy prawa – wszystko w słodko-gorzkiej konwencji komediowej.

400 batów (1959)


Całość kręcona jest w manierze mocno przypominającej kultowy Trainspotting: ostry montaż, soundtrack pop-rockowy, dużo seksu, używek, no i sporo bieganiny, niesamowitych przygód z odrobiną szelmostwa – wszystko to zapewne spowodowane próbą odcięcia się od brytyjskiego pierwowzoru Shameless (o tym samym tytule). W moim odczuciu próba jak najbardziej udana.


Ewan McGregor w Trainspotting


Na koniec jeszcze raz krótko o obsadzie: Jak zwykle u Amerykanów jest po prostu świetna - obok Joan Cusack i Williama H. Macy'ego muszę zwrócić uwagę przede wszystkim na rolę Jeremy'ego Allena White'a grającego najstarszego syna, Lipa. W jego grze nie ma ani jednej fałszywej nuty – on po prostu jest Lipem Gallagherem. I jak dla mnie jest on aktorskim objawieniem tego roku.

Lip Gallagher's Truth or Dare

wtorek, 18 września 2012

Damages: When I am through with you there won't be anything left

No i stało się: w zeszłym tygodniu pożegnaliśmy kapitalny serial Damages (polski tytuł: Układy), a wraz z nim rozstaliśmy się z jedną z najbardziej intrygujących postaci kobiecych ostatniej dekady, Patty Hewes.

Damages

Damages to najmniej konwencjonalny dramat sądowy w historii telewizji – nic dziwnego skoro pomysłodawcą i scenarzystą programu był Todd Kessler, twórca epokowej Rodziny Soprano. Podczas gdy większość seriali ukazujących kulisy pracy prawników (jak chociażby Law & Order, klasyka gatunku) pisanych jest tak, by każdy odcinek toczył się wokół jednej sprawy, twórcy Układów zrezygnowali z tej formuły. Pięć sezonów Damages to jedna złożona historia, w obrębie której rozgrywa się kilka opowieści przeplatających się nawzajem i tworzących misterną konstrukcję powikłań i złożoności tytułowych układów. Dodatkowo scenarzyści postanowili złamać klasyczną konstrukcję opowieści poprzez zabawę z chronologią i percepcją (wykorzystaną wcześniej chociażby w Memento). Kolejno odkrywane fakty i ciągła zmiana perspektywy stopniowo podnoszą atmosferę niepewności i trzymają widza w napięciu od pierwszego do ostatniego odcinka. Świetnie skonstruowane postaci tworzą intrygujące konstelacje: ciekawym zabiegiem było obsadzenie znanych aktorów komediowych (takich jak Martin Short – Saturday Night Life, Ted Danson – Zdrówko, John Goodman – Flinstonowie) w roli przestępców, co wzmacnia u widza poczucie dezorientacji i dyskomfortu. Jednak najważniejsza w Układach jest historia dwóch głównych bohaterek wzorowana na znanym micie o Mefistofelesie i Fauście: z jednej strony demoniczna Patty Hewes (w tej roli genialna Glenn Close), z drugiej jej protegowana, naiwna Ellen Parsons (Rose Byrne).

Glenn Close jako Patty Hewes w Damages

W centrum uwagi nie stoi już batalia sądowa, ale wojna prawników (oraz ich klientów) toczona poza salą sądową. W tej wojnie nerwów udział mogą brać tylko najlepsi, najsprytniejsi i najbardziej bezwzględni gracze. Na tym placu boju głównym rozgrywającym jest Patty Hewes, rzeczywisty szwarccharakter wszystkich pięciu sezonów serialu. To bezwzględna mścicielka, żądna władzy manipulatorka, której głównym celem jest doszczętne zmiażdżenie przeciwnika. W interpretacji Glenn Close Patty to Lady Makbet na miarę XXI wieku – dążąca po trupach do celu, niszcząca nie tylko swoich wrogów, ale i przede wszystkim swoich najbliższych. I podobnie jak Lady Makbet ją również nawiedzają zmory przeszłości nie zezwalające na spokojny sen – wojna, jaką toczy od lat, pozostawia krwiste ślady, niszczy ją jako matkę, kobietę, człowieka. Intrygująca postać, genialna rola Glenn Close.

Johann Heinrich Füssli: Lady Makbet (1781-1784)

Swego czasu Hitchcock stworzył ikonę: zimną blondynkę - intrygującą, władczą i destrukcyjną kobietę (Kim Novak w Vertigo, Tippi Hedren w Birds). W telewizji pierwsza tego typu postać pojawiła się w 1991 roku w brytyjskiej produkcji p.t. Prime Suspect (tytuł polski: Główny Podejrzany). Po tylu latach serial wciąż kusi - głównie z powodu Helen Mirren, która wcieliła się w rolę inspektor Jane Tennison. Dzięki tym kreacjom obie aktorki udowodniły, że w aktorskim panteonie robi się ciasno wokół Meryl Streep.

sobota, 15 września 2012

Girls: Dziewczęta z Nowego Jorku

Nie dajcie się zwieść obietnicom składanym w nagłówkach gazet i w portalach internetowych: Girls nie ma nic wspólnego z kultowym Seksem w wielkim mieście. Owszem, bohaterki najnowszej produkcji HBO w dialogach nieraz wspominają legendarny serial o nowojorskich singielkach (u jednej z nich wisi nawet plakat reklamujący film kinowy), ale poza liczbą głównych bohaterek (4) i miejscem akcji (Nowy Jork) Dziewczyny niewiele łączy z ekranizacją książki Candance Bushnell. Tematem pierwszego był postmodernistyczny feminizm (według generacji 30+), podany w lekkostrawnej postaci okraszonej Happy Endem. Girls natomiast przedstawia środowisko pokolenia 20+, bez różowego lukru na wierzchu, za to z dużą dozą realizmu i sporą szczyptą sarkazmu.


Girls


Zacznijmy od tego, że akcja przeniosła się z ekskluzywnych apartamentów Manhattanu na hipsterski Brooklyn do małych, ciasnych, dwupokojowych mieszkań dzielonych ze współlokatorami. Hannah, Marnie, Shoshanna i Jesse, dwudziestoparolatki prosto po studiach, nie noszą ani designerskich ciuchów ani nie przesiadują w najmodniejszych barach, kawiarniach i restauracjach Wielkiego Miasta. Znajdując się na początku tzw. kariery zawodowej i będąc jednocześnie niepewnym tego, kim tak naprawdę chcą być, bohaterki lawirują od fuchy do fuchy, od wiecznego stażysty do asystentki dyrektora drugiej kategorii. Serial jest ważnym głosem w dyskusji wokół tzw. pokolenia Y, pokolenia dobrze wykształconych, bystrych i dość ekscentrycznych młodych osób, którym świat pogrążony w kryzysie gospodarczym nie wiele ma do zaoferowania, gdyż inteligencja i edukacja już nie wiele znaczą. Protagoniści Girls borykają się nie tylko z wizją spłacenia ogromnego długu zaciągniętego w trakcie studiów, mają także nie lada problem z odnalezieniem się w świecie dorosłych, do którego jeszcze de facto nie dojrzeli, a który jawi się tu jako zbiorowisko konformistów, nieudaczników i obleśnych seksoholików. Również kontakty seksualne, które dziewczyny odbywają, przedstawiane są w przygnębiający, naturalistyczny, wręcz werystyczny sposób, jak sceny prosto z internetowego porno, na którym ich rówieśnicy ewidentnie się wzorują - sceny te w niczym nie przypominają pełnych humoru przygód łóżkowych Samanthy w Seksie w wielkim mieście.

Podobne problemy, co tytułowe Dziewczyny, mieli już bohaterowie filmu Reality Bites (polski tytuł: Rzeczywistość skrzeczy) z 1994 roku, w którym została sportretowana generacja X. Brak pieniędzy i perspektyw, powikłane kontakty hetero i homoseksualne, lęk przed chorobami wenerycznymi – minęło prawie dwadzieścia lat, a czas jakby się zatrzymał. Mamy fejsa, komórki i wifi, ale zagadnienia związane z dojrzewaniem wiecznie te same.


Rzeczywistość skrzeczy


Nie oznacza to, że serialu nie warto oglądać, wręcz przeciwnie. Dunham to bardzo inteligentna, młoda osóbka, która w wieku zaledwie 24 lat zdobyła rozgłos dzięki własnoręcznie nakręconemu filmowi pt. Tiny Furniture. Kąśliwy humor, ostre dialogi, zaskakujące perypetie miłosne i życiowe, nerwice i natręctwa głównych bohaterek przywodzą na myśl wczesne dzieła Woody'ego Allena. Dlatego też, jestem pewna, że po Lenie Dunham możemy spodziewać się jeszcze bardzo wiele. „Jestem głosem swego pokolenia”, oświadcza grana przez nią postać, i jest to stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe.



Tiny Furniture, reż. Lena Dunham

czwartek, 13 września 2012

Veep: w krzywym zwierciadle

Na początek mały quiz: kto pamięta Maculaya Culkina?


Home alone


A pierwszy pocałunek niesfornego Kevina?


My girl


Wydawało się, że Anna Chlumsky, pierwsza (ekranowa) dziewczyna największej dziecięcej gwiazdy lat 90tych, na dobre porzuciła zawód aktorski, postanowiła jednak do niego powrócić przyjmując dużą rolę w najnowszej produkcji HBO Veep (polski tytuł: Figurantka). Tytuł odnosi się do skrótu VP oznaczającego vicepresident, a serial opowiada o codziennych zmaganiach pewnej fikcyjnej pani wiceprezydent USA, Seliny Meyer, granej przez Julię Louis-Dreyfuss (znanej przede wszystkim ze swej roli jako Elaine w epokowym Seinfeld).



Sitcom rozgrywający się w świecie polityki to nic nowego. Ostatnio chociażby mogliśmy oglądać starania pewnej podrzędnej urzędniczki o ustanowienie parku miejskiego w Parks & Recreation (NBC). Należy też wspomnieć rewelacyjny i wciąż świeży Yes, Minister z lat osiemdziesiątych (BBC). Brytyjski trop w przypadku Figurantki jest zresztą jak najbardziej właściwy, gdyż jego twórcą jest scenarzysta i reżyser Armando Iannucci, który w 2005 roku stworzył dla BBC sitcom The Thick of It (również o tematyce politycznej).

Yes, Minister


W Figurantce mamy cały szereg rewelacyjnie sportretowanych postaci: począwszy od młodego i ambitnego karierowicza Dana (Reid Scott), poprzez nie nadążającego za trendami Mike'a (Matt Walsh), na wiecznie niedocenianej Amy (Anna Chlumsky) skończywszy. Moimi ulubieńcami będą cudnie wnerwiający Jonah (Timothy Simons) oraz nieudacznik Gary (Tony Hale), prawa ręka pani wiceprezydent.



Nie dajcie się odstraszyć tematyce, nieważne kto zajmuje jakie stanowisko, naprawdę nie trzeba się znać na polityce, by zrozumieć ironię w sytuacji, gdy Selina Meyer codziennie zadaje pytanie swej sekretarce o telefon od prezydenta, a ta za każdym razem odpowiada, że nie, nie dzwonił - sfrustrowana pani wiceprezydent zmagająca się z niemożnością swojego urzędu, który zdawał się obiecać tak wiele, a de facto wiąże jej ręce i zmusza do bycia marionetką w rękach rządu i prezydenta. Dysfunkcyjny świat polityki przedstawiony w Figurantce przywodzi na myśl portret Ambasadorów (1533) Hansa Holbeina, gdzie dopiero w krzywym zwierciadle ujrzysz gorzką prawdę. Przerażający brak kompetencji samej Seliny Meyer oraz jej pracowników ukazuje rzeczywisty obraz środowiska ludzi uwikłanych w odwieczną grę o władzę. Veep z pewnością nie jest szczególnie nowatorskim serialem, ani w swym założeniu ani w wykonaniu (jest kręcony w stylu cinéma vérité) i nie znajdzie się w pierwszej dziesiątce najlepszych seriali 2012 roku. Natomiast zapewni 30 minut niezłej zabawy pozostawiając polskiego widza z dużą dozą żalu, że Iannucci nigdy nie nakręci sitcomu o polskim korowodzie politycznym.

Ambasadorowie

wtorek, 28 sierpnia 2012

Co łączy Downton Abbey i koktajl mleczny?

We wrześniu 2012 ITV wyświetli premierowy odcinek długo oczekiwanego trzeciego sezonu Downton Abbey - poniżej kilka refleksji:

W dwóch zdaniach (dla niewtajemniczonych): Lord Grantham zamieszkuje z żoną i trzema córkami posiadłość o nazwie Downton Abbey. Gdy 14 kwietnia 1912 roku na Titanicu ginie prawowity dziedzic majątku (i zarazem narzeczony najstarszej z sióstr, Mary), nowym spadkobiercą staje się daleki kuzyn rodziny, Matthew Crawley.



Serial kostiumowy to prosty przepis na sukces - zarówno entourage jak i tematyka na wstępie podnoszą prestiż przedsięwzięcia. W przypadku Downton Abbey mamy tragedię Titanica, mamy I Wojnę Światową, mamy całą powagę wydarzeń historycznych... Serial kręcony jest głównie we wnętrzach autentycznej posiadłości wiejskiej jak i w odtworzonych pomieszczeniach dla służby w studiu filmowym. Nad "etykietą" piecze trzyma specjalnie w tym celu zaangażowany znawca protokołu dworskiego. Zadbano o każdy szczegół, wszak jest to najdroższa w dziejach Wielkiej Brytanii produkcja telewizyjna. I choć scenariusz pisany był z punktu widzenia współczesnego odbiorcy (tematyka różnic klasowych, prawa kobiet, homoseksualizm - cudowny dialog pomiędzy kucharką a pomocą kuchenną: "Thomas is not a ladie's man. He's a troubled soul."), twórcom udało się stworzyć cudownie powolną narrację, pozwalającą wtopić się w spokojny rytm codziennej rutyny pewnej brytyjskiej posiadłości.

Niestety do czasu. Drugi sezon serialu (rozgrywający się w latach 1916-1918) nie dotrzymał obietnicy danej w pierwszych odcinkach mini-serii. Downton Abbey można by nazwać spin-offem Gosford Parku - wszak i tu i tu scenariusz pisała ta sama osoba, Julian Fellowes. Jednak mimo kilku świetnych pomysłów i ciekawych postaci serial nie dorasta do pięt pierwowzorowi, o innych filmach, których akcja toczy się wokół podobnej tematyki (jak np. Resztki dnia), nie wspominając.



Zamiast zagłębiać się bardziej w psychikę przedstawionych w pierwszym cyklu postaci, Fellowes gromadzi coraz więcej wątków i wydarzeń, powodując tym samym, że bohaterowie stają się kukłami w cyrkowym przedstawieniu. Podczas gdy w pierwszej serii chociażby kwestia zamążpójścia jest sprawą najważniejszą, bowiem od jednej decyzji zależy dobro (lub zło) całej rodziny, w drugim sezonie wszystko rozgrywa się wokół pytania: Kocha, nie kocha, honorowy, niehonorowy, fajny niefajny - nieważne różnice klasowe, nieważne skandale, nieważny majątek.

Największą bolączką drugiej serii jest niespodziewanie przyspieszona fabuła. Rozgrywająca się w tle I Wojna Światowa, która mogłaby się stać przyczynkiem wielu ciekawych zwrotów akcji, działa tu niczym Deus Ex Machina. W obrębie jednego odcinka Matthew zaginął na froncie, by się cudownie zjawić na balu charytatywnym odbywającym się na terenie posiadłości. Mało tego. W kolejnym odcinku Matthew zostaje ciężko ranny, jest sparaliżowany od pasa w dół. Depresja spowodowana paraliżem obiecuje ciekawy obrót rzeczy: czy blond panicz ulegnie jakimś nałogom, zacznie grać w karty, uzależni się od morfiny, stanie się okrutny wobec przecudnej narzeczonej Lavinii? NIE! Gdyż nagle: Deus Ex Machina, cud nad cuda, alleluja: Matthew cudownie ozdrawia! (bo pan doktor się pomylił stawiając diagnozę, przecież to oczywiste). Jednocześnie jego równie cudowna narzeczona umiera w przeddzień ślubu padając ofiarą epidemii hiszpańskiej grypy, natomiast jego wielka niespełniona miłość, Mary, ni stąd ni zowąd, pod wpływem gwałtownego poczucia niezależności, porzuca wreszcie ohydnego nuworysza Carlisle'a... - a teraz chipsy na bok i wyciągajcie chusteczki, bo Marysia i Maciej będą razem, prawdziwa miłość zatriumfowała, love forever, Amen!



Tak o to drugi sezon zmienia całkowicie klimat: przenosimy się z chłodnego brytyjskiego pałacu wiejskiego na cieplutką brazylijską plantację. Zrozumiałe jest, że scenarzyści, oszołomieni sukcesem pierwszego sezonu serialu naprędce sklecili odcinki do dalszej części Downton Abbey (w końcu show-biznes to biznes jak każdy inny), ale cudownie ozdrowiony kaleka? Really?

Daily Mail


Z Downton Abbey jest niestey jak z Milk Shakiem (wiadomej marki) o smaku waniliowym - gdy napijesz się tej słodkiej lodowo-mlecznej papki w zbyt dużych dawkach, to aż głowa boli! Trzeba żywić nadzieję, że Julian Fellowes wziął długi urlop i popijając ciepłą herbatkę z mleczkiem, dopracował to i owo w swej historii o lordach i ich służących. Wszak jest kilka niedokończonych wątków, do których warto powrócić (wciąż nierozwiązania kwestia nagłej śmierci tureckiego dyplomaty, który to wątek, nota bene, oparty został o prawdziwe wydarzenia) oraz parę arcyciekawych postaci (Mrs. O'Brien & Thomas), dla których, mimo zastrzeżeń, warto ten serial oglądać.

sobota, 25 sierpnia 2012

Tak, tak - to mogłabym być ja...

photo by Ulysses Ronquillo

Na wstępie o tym jak konstruktywnie tracić czas

Swego czasu wspólne oglądanie telewizji było ogólnie wyczekiwanym wydarzeniem towarzyskim - jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych premiera kolejnego odcinka popularnego serialu była okazją do podjęcia iście zajmującej dyskusji: kto jest zabójcą Laury Palmer? (Twin Peaks), czy nadmuchany kochanek wygra z księciem z bajki? (Ally McBeal), ile razy dziennie Rachel czesze włosy? (Friends)?

Co się zmieniło w ostatniej dekadzie?

Po pierwsze zmieniły się właściwości temporalne i lokalne - nie dość, że telewizory są dziś tańsze niż kiedykolwiek, co w konsekwencji oznacza, że w każdym domostwie znajdzie się co najmniej jeden odbiornik - dodatkowo pojawiła się sposobność kupna ulubionego tasiemca w postaci płyty DVD lub możliwość nagrania wszystkiego co leci "na żywo" - ulubione programy oglądamy na ekranach telewizorów, na monitorach komputerów, na przenośnych odtwarzaczach dvd, na wyświetlaczach telefonów komórkowych... Poza tym obok telewizji z misją mamy do dyspozycji telewizję prywatną, kablową, cyfrową, satelitarną, internetową ... Czas i miejsce przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.

Jednocześnie (i to jest najbardziej istotna zmiana) doszło do całkowitej transformacji "świata seriali" - najpóźniej od pojawienia się w naszym życiu Rodziny Soprano mamy do czynienia z nowym obliczem telewizji. Już nie ma mowy o kiepskich pożeraczach czasu - każda nowa produkcja telewizyjna jest lepsza od poprzedniej, wybór jest ogromny. Oglądanie seriali przestało być obciachem - właśnie teraz jest najlepsza pora, by tracić czas przed pudłem.

Jest co oglądać i jest o czym gadać...